Bije nauczycieli, prawie utopił rówieśnika w basenie, a siostrze lubi dać porządny wycisk. Drugoklasisty z Jabłonny boją się wszyscy. – Od półtora roku trwa u nas horror, już nie jestem w stanie poradzić sobie z tym uczniem – mówi dyrektor szkoły podstawowej w Jabłonnie.
Podczas poniedziałkowego posiedzenia komisji oświaty kultury i sportu radni debatowali na temat jednego z uczniów szkoły podstawowej w Jabłonnie. To, co powiedziała dyrektor placówki, wywołało szok wśród radnych i osób obecnych w sali konferencyjnej Urzędu Gminy.
– Cala szkoła jest dopasowana do jednego ucznia. Są liczne pobicia, nauczyciele mają porobione obdukcje. Mają posiniaczone nogi, była też rozcięta warga. Z kolei na basenie zostało podtopione dziecko, a wychowawca tej klasy jest potwornie zmęczony, niedługo pójdzie na urlop dla podratowania zdrowia. Jeśli nie teraz, to niedługo dojdzie do tragedii, bo chłopiec jest coraz silniejszy i agresywniejszy – mówiła radnym dyrektor Agata Gołowicz.
Adam* rozpoczął naukę w Jabłonnie od „zerówki”. Dziecko od samego początku sprawiało problemy, dlatego szkoła wywierała naciski na rodziców, by chłopiec został przebadany w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Gdy ten trafił do gabinetu, do badania jednak nie doszło, ponieważ pracownik poradni został pobity, a dziecko uciekło z poradni. Dopiero po jakimś czasie poradnia z Legionowa wydała orzeczenie, że Adam ma Zespół Aspergera.
Orzeczenie obliguje szkołę do przydzielenia uczniowi nauczyciela wspomagającego. Tak też stało się w przypadku Adama. – Na każdej lekcji ma „anioła stróża”, który siedzi przy nim – usłyszeliśmy. To jednak nie koniec. W trosce o innych uczniów, dyrektor oddelegowała do opieki nad niesfornym uczniem kolejną osobę. Ta przejmuje go po skończonej lekcji, stoi z nim pod klasą i po dzwonku przyprowadza na kolejne zajęcia. Gdy chłopiec próbował podtopić rówieśnika na basenie, dostał jeszcze jednego opiekuna. Teraz ma ich już pięciu.
Dyrekcja odbywała rozmowy z rodzicami Adama, żeby przestał terroryzować innych uczniów i nauczycieli, ale te zdały się na nic.
Według dyrektor, wychowuje się w specyficznej rodzinie, gdzie dzieci są pozostawione same sobie. Matka jest pochłonięta pracą, ojciec całe dnie spędza przed komputerem. Chłopiec ma jeszcze młodszą siostrę. – Lubię zostawać z nią sam, bo mogę jej porządnie wpierd… i Zośka wtedy płacze – Adam chwalił się koledze ze szkoły.
W poprzednim tygodniu w szkole odbyło się zebranie rodziców z drugiej klasy. Mają dość zachowania chłopca i zapowiedzieli, że nie będą dłużej tolerować tej sytuacji, bo boją się o swoje dzieci. Wystosowali już pismo do Kuratorium Oświaty i Ministerstwa Edukacji Narodowej.
– To nie jest szkoła dla tego ucznia. Zrobiłam wszystko zgodnie z zaleceniami z orzeczenia, zaprosiłam też panią wizytator, aby przejrzała wszystkie dokumenty. W trosce o bezpieczeństwo innych dzieci, zrobię wszystko, aby ten uczeń nie chodził do naszej szkoły. Jednak podczas zebrania mama chłopca wstała i powiedziała, że pan wójt wysłuchał ją, rozumie i obiecał 5.000 zł dla dziecka – opowiadała pani dyrektor.
Ostatnie zdanie wywołało zainteresowanie radnego Arkadiusza Syguły. Po chwili wywiązało się spięcie między nim, a wójtem Jarosławem Chodorskim.
– Do tej pory nic państwu radnym nie obiecywałem i tak samo nikomu innemu nic nie obiecuję. Jako wójt mam prawo wysłuchać każdego – stwierdził wójt.
– Ma pan obowiązek przyjmować interesantów, ale nie obiecywać – odpowiedział radny.
– Był pan obecny przy tej rozmowie albo ma pan jakiś podsłuch? – denerwował się wójt.
Dyrektor Gołowicz podjęła kolejne kroki w sprawie Adama. Wystąpiła z oficjalnym pismem do legionowskiej poradni, żeby ponownie zdiagnozowano chłopca, tym razem w warunkach szkolnych. Wczoraj szkoła otrzymała odpowiedź, że do Jabłonny przyjedzie dwóch pracowników z zespołu orzekającego i kilkakrotnie będą diagnozować Adama. W związku z tym dyrektor podjęła decyzję, że chłopca nie będzie już pilnować kilka osób, tylko jeden nauczyciel wspomagający. Jeżeli znowu dojdzie do rękoczynów czy innych nieprzyjemnych sytuacji, do szkoły będzie wzywana policja.
– Myślę, że poradnia podejmie jakieś radykalne działanie. Jest też ostateczność w postaci decyzji administracyjnej, czyli uchwały rady pedagogicznej, którą można podjąć po wyczerpaniu wszystkich możliwych kroków. Ja te kroki będę czynić, bo w tej chwili cała szkoła jest dopasowana do jednego ucznia. Co na to rodzice Adama? Jego mama powiedziała, że do szóstej klasy nie zabierze go stąd, bo nigdzie nie będzie miał tak dobrej opieki jak u nas – przekazała pani dyrektor.
Rodzice uczniów i radni boją się, że w przyszłości może dojść do kolejnych ekscesów, które w końcu zakończą się tragedią. Czy szkole i wójtowi uda się rozwiązać ten problem?
* imię ucznia zostało zmienione
Tekst i Foto: Jabłonna dla Mieszkańców – Polub nasz profil