Coco zawsze była jak modelka z okładek kolorowych czasopism dla dziewcząt. Wypielęgnowana i pachnąca, wyfryzowana i ubrana z niezwykłym gustem. Nigdy, a to nigdy nie wychodziła z domu nieprzygotowana. Wiadomo wszystkim bowiem, że gdy wymkniesz się z domu w dresach bo ci się nie chciało przebrać i wymalować, tak dosłownie tylko na 2 minutki i chyłkiem przemykasz do sklepu, to jak na złość spotkasz zawsze kilku znajomych, którzy zmierzą cię wzrokiem od stóp do głowy. Dlatego też Coco zawsze dbała o to by starannie dobierać ubranko na spacer. Uwielbiała szeleczki pod kolor smyczy, spineczki i kokardki. Jej pani twierdziła, że gdyby nie założyła jej kurteczki lub obróżki z cyrkoniami, Coco czuła by się po prostu goła.
Coco co prawda zawsze zachowywała się jak dama, ale miała jednak jedną słabość – uwielbiała psie perfumy i czasem naprawdę przesadzała. Znacie to uczucie, gdy pokusa jest silniejsza od strachu przed konsekwencjami? Gdy na przykład widzicie na wystawie sklepowej boską bluzkę, albo buty, które bez względu na wszystko musicie mieć? I nawet, gdy portfel świeci pustkami ciągnie was do sklepu i przypominacie sobie, że jeszcze jest karta debetowa? I to nieważne, że szafa pęka w szwach a buty się wysypują na przedpokoju. Wyłączacie myślenie i poddajecie się temu pragnieniu…
No tak właśnie było z Coco. Gdy tylko poczuła na spacerze jeden z ulubionych zapachów, biegła bez opamiętania by wytarzać się w najcudowniejszych perfumach jakie stworzyła dla niej natura. Gdyby na półeczce Coco ułożyć w kolejności najpiękniejsze wonie świata, znalazła by się tam:
– zdechła ryba, pozostawiona przez wędkarzy 4 dni temu przy jeziorze
– rozkładający się gołąb w pobliskim parku
– makrela i resztki sosu na pobliskim śmietnisku
– domowe odpadki w ekologicznym kompostowniku
– odchody niewiadomego pochodzenia
Za kilka sekund euforii i rozkoszy tarzania się w tych perfumach, wcierania sobie w grzbiet ekskrementów i padliny Coco jest w stanie zapłacić wysoką cenę. Poddaje się posłusznie zabiegom pielęgnacyjnym, kąpielom i szczotkowaniu. W odróżnieniu od niej jej pani jest bardzo uczulona na te zapachy i nie lubi, gdy Coco traci głowę. Kąpie ją później kilka razy, bowiem perfumy są bardzo trwałe. Uparcie szoruje obróżkę z cyrkoniami, by ponownie odzyskała swój blask. A Coco leży w tym czasie na swoim puszystym legowisku i marzy o wyprawie do śmietnika.
Skąd się wzięła ta słabość Coco? Okazuje się, że to nic nowego w świecie zwierząt. Mimo, że pieski obecnie chodzą w ubraniach, butach i noszą biżuterię, trzeba brać pod uwagę, że nie jest to naturalne zachowanie psa. W każdym psie siedzi wilczysko. Bo też każdy pies pochodzi od wilka. I tu pojawiają się zachowania atawistyczne, to znaczy takie które występowały u jego odległych przodków. W stadzie wilków, gdy przyszła pora na obiad (a wtedy nikt nie podawał miski z Doliną Noteci) trzeba było zrobić zebranie, zebrać ziomków i upolować coś. Przed polowaniem wilki tarzały się w obchodach lub padlinie, by zamaskować swój własny wilczy zapach. Dzięki temu mogły podejść bliżej ofiary.
Coco wprawdzie nie poluje, bo pani podaje jej pod nos miskę z przemieloną jagnięciną z ryżem. Ale jej właścicielka nie wie, że dla Coco zapach szamponu jest obrzydliwy i wstrętny, i chętnie następnym razem znów skorzysta z perfum jakie zapewnia jej sama natura.
Zespół Trenerów i Behawiorystów Brzozowy Hotelik